W nowy rok weszłam z przeziębieniem - kaszel, katar i okropny ból gardła. Nie od dziś wiadomo, że chorym brakuje apetytu, ale przyznacie, szarlotce ciężko odmówić! U mnie w klasycznej wersji, bez zbędnych dodatków - cynamon, jabłka i kruche, maślane ciasto. Chciałam przetestować bożonarodzeniowy prezent (dziękuję A.!), dlatego zamiast jeden szarlotki miałam ich aż 10!

KRUCHE CIASTO:
2 szklanki mąki
3/4 kostki masła zimnego
1/2 szklanki cukru pudru
2 duże żółtka

Formy do mini tart smarujemy roztopionym masłem i oprószamy mąką. Do miski wsypujemy mąkę, cukier puder, wbijamy żółtka i na koniec dodajemy pokrojone drobno zimne masło - całość szybko i energicznie zagniatamy na gładkie ciasto. Od rozwałkowujemy je i wylepiamy nasze foremki. Nakłuwamy spody widelcem i chowamy je do zamrażalki na ok. 30 min - 1h.W tym czasie przygotowujemy nadzienie. Resztę ciasta zostawiamy na kartkę na górze, zawijamy w folię i chowamy do lodówki.

NADZIENIE:
ok. 4 duże jabłka
2 łyżeczki cynamonu (możecie dać mniej, ja lubię mocno cynamonowe szarlotki)
1 łyżka masła (spora!)
ewentualnie 1 łyżka brązowego cukru (jeżeli jabłka będą kwaśne)

Jabłka obieramy, drążymy pestki i kroimy w drobną kostkę. Wrzucamy na patelnie/do rondla na roztopione masło, posypujemy cynamonem (i cukrem), mieszamy dokładnie i chwilę podsmażamy, aż jabłka delikatnie zmiękną (ale nie zrobi się "ciapa"). Zdejmujemy z ognia.

Zamrożone mini tarty wyklejone ciastem wkładamy do piekarnika nagrzanego do 220*C na ok. 15-20 minut (aż się ładnie zarumienią). Wyciągamy i od razu nakładamy do nich przygotowane jabłka. Na wierzch możemy położyć kratkę zrobioną z pozostałego ciasta. Wkładamy do piekarnika, tym razem na 180*C i pieczemy jeszcze ok.20 minut (aż kratka się zarumieni). Wyciągamy i podajemy, najlepiej jeszcze ciepłe z gałką lodów! SMACZNEGO :)




Szukaj na blogu

Followers