Kupując wczoraj prezent dla kolegi poczułam, po raz kolejny zresztą, tę świąteczna atmosferę! Kolorowe lampki, zapach grzańca na rynku mieszający się z mięsem z grilla, świąteczna muzyka, tłum ludzi, gwar, śmiechy, coś cudownego! W takich właśnie okolicznościach zrodził się pomysł na te ciasteczka, które będą idealnym prezentem dla Mikołaja, który ma przyjść już za tydzień ;)



CIASTECZKA KORZENNE:
0,5 kg mąki pszennej 
40 gram przyprawy korzennej do piernika (jeżeli ma w składzie mąkę, to dajemy 40 gram mąki mniej)
250 gram zimnego masła (kostka)
2 łyżki cukru pudru
4 żółtka
1 jajko całe
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
1 opakowanie cukru wanilinowego

Zagniatamy szybko wszystkie składniki do uzyskania elastycznego ciasta. Zawijamy w folię spożywczą i wstawiamy do lodówki.


ORZECHOWA POSYPKA:
1,5 szklanka orzechów włoskich, posiekanych na drobne kawałki
2/3 szklanki cukru
1 łyżeczka cynamonu
2 białka

Orzechy mieszamy w miseczce z cukrem i cynamonem. Rozbełtane białka zostawiamy osobno.

Wyciągamy ciasto z lodówki i rozwałkowujemy na stolnicy podsypując mąką na grubość do 0,5cm. Wycinamy dowolne kształty (w moim przypadku kółka wycinane od szklanki). Przekładamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, smarujemy każde ciastko białek i posypujemy orzechową posypka. Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180* i pieczemy przez 20 minut (po 10 minutach obróciłam blachę), jeżeli mamy piekarnik z funkcją termoobiegu to w tej same temperaturze, ale 5 minut krócej, Po wyjęciu czekamy aż wystygną. SMACZNEGO :)





Dzisiaj we Wrocławiu spadł pierwszy śnieg! Wprawdzie byłam tak pochłonięta maturą próbną z historii, iż zauważyłam go dopiero po wyjściu ze szkoły, ale mimo wszystko niezmiernie się ucieszyłam! Na rynku już jest rozstawiony jarmark świąteczny, dlatego liczę, że w weekend sypnie śniegiem, tylko wtedy nabiera on swojego unikalnego uroku. A dzisiaj, aby już poczuć atmosferę świąt upiekłam pierniczki, których co roku piekę kilkaset, dzisiaj pierwsza partia, przede mną dłuuugie wieczory pierniczenia ;)


PIERNIKI:
1/2 szklanki cukru pudru
2 i 1/4 szklanki mąki
4 łyżeczki przyprawy do piernika
1 łyżeczka kakao
1 łyżeczka sody
1/4 szklanki miodu
5 łyżek miękkiego masła/margaryny
1 jajko duże (2 małe)

Wszystkie składniki wsypujemy/wkładamy do miski i zagniatamy z nich ciasto. W przypadku gdyby stawiało opór możemy dodać łyżkę śmietany, powinna pomóc. Posypujemy stolnicę mąką i rozwałkujemy ciasto na grubość 3-5 mm, wycinamy kształty, przekładamy na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia i pieczemy ok 12 minut w temperaturze 180*(możemy po 10 minutach odwrócić blaszkę, tak aby pierniczki równomiernie się wypiekły). 
SMACZNEGO :)





 http://durszlak.pl/akcje-kulinarne/prezenty-na-mikolajki-ii#



Dzisiaj miałam swój tortowy debiut. Wczorajsze godziny walki z bitą śmietaną, czekoladą i frużeliną zdecydowanie się opłaciły. Tort wyszedł pyszny, zebrał pełno pochwał (chociaż bądźmy szczerzy, nikt nie powiedziałby mi w twarz, że jest niedobry). Co najważniejsze, smakował solenizantce! Wyszedł zdecydowanie czekoladowy, nie jest to lekki tort, jednak dla fanów słodkości będzie idealny!

CIASTO CZEKOLADOWE:
przepis na tortownice 27cm
8 jaj
210 gram cukru
150 gram mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
75 gram kakao (jeżeli nie chcemy żeby ciasto było mocno czekoladowe, dajemy mniej kakao i zastępujemy je mąką)
6 łyżek oleju

Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej. Oddzielamy białka od żółtek. Białka ubijamy na sztywną pianę. Dodajemy stopniowo cukier i ubijamy dalej. Do ubitych białek dodajemy żółtka i mieszamy do połączenia. Do jajek dodajemy mąkę, kakao i proszek do pieczenia, wszystko razem wymieszane i przesiane. Mieszamy szpatułką delikatnie aż uzyskamy jednolite ciasto.

Tortownice smarujemy masłem, dno wyścielamy papierem do pieczenia. Przelewamy ciasto. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180* i pieczemy 40-50 minut, do tzw. "suchego patyczka". Przed wyjęciem z formy czekamy aż przestygnie, studzimy na kratce.

FRUŻELINA:
750 gram wiśni (bez pestek)
4 łyżeczki żelatyny
3 łyżeczki skrobi ziemniaczanej
1 szklanka cukru

Zasypujemy wiśnie szklanką cukru. Żelatynę zalewamy 8 łyżkami wody i odstawiamy do napęcznienia. Wstawiamy na ogień i podgrzewamy aż do rozpuszczenia się cukru. Kiedy cukier się rozpuści a wiśnie puszczą soki dodajemy do nich skrobie ziemniaczaną rozrobioną w niewielkiej ilości wody. Gotujemy przez chwilę. Do NIEGOTUJĄCEJ się masy dodajemy żelatynę i dokładnie mieszamy do rozpuszczenia. W razie potrzeby możemy pogrzać masę, jednak należy uważać aby jej nie zagotować, żelatyna traci wtedy swoje właściwości. Odstawiamy do ostygnięcia i wystudzenia.

KREM:
660 ml kremówki (dwa opakowania)
4 łyżki cukru pudru
100 gram czekolady mlecznej
(ewentualnie 2 śmietan fixy)

Ubijamy kremówkę na sztywną pianę. Dodajemy do niej cukier puder i ewentualne fixy, ubijamy jeszcze przez chwilę. Do bitej śmietany dodajemy czekoladę pokrojoną na drobne kawałki. Mieszamy całość. 

POLEWA CZEKOLADOWA:
4 łyżki cukru
60 gram masła
2 łyżeczki żelatyny
3 łyżki kakao
2 łyżki kwaśnej śmietany

Żelatynę zalewamy odrob


iną gorącej wody. Dokładnie mieszamy aż do rozpuszczenia. Pozostałe składniki rozpuścić, wymieszać i zagotować. Zdjąć z palnika i dodać żelatynę, dokładnie wymieszać. Odstawić do ostygnięcia, jednak polewać tort kiedy jeszcze będzie płynna.

DODATKOWO:
do nasączenia
pół szklanki wody z cytryną i rumem (ewentualnie zapachem rumowym)

do ozdoby
70 gram czekolady startej lub pokrojonej na drobne kawałki
wiśnie, bez pestek


WYKONANIE

Ciasto czekoladowe przecinamy na trzy blaty. W razie konieczności wyrównujemy górę, tak aby była płaska. Nasączamy dolny blat i smarujemy kremem. Na warstwę kremu dajemy połowę frużeliny, jednak nie rozprowadzamy jej do końca (chyba, że będziemy prawie całkiem zastygnięta) aby nie wypływa nam z brzegów. Powtarzamy czynności z kolejną warstwą. Na wierzch tortu wylewamy polewę czekoladową, natomiast boki smarujemy pozostała bitą śmietaną i posypujemy czekoladą. Dekorujemy według uznania.

SMACZNEGO! :)






Ciasto z karmelizowanych bananów to jedno z tych, które robi się szybko z tego co akurat ma się pod ręką. Tak też było w tym przypadku, w momencie, w którym napadła mnie ochota na coś słodkiego, ciepłego i wilgotnego. I to ciasto spisało się idealnie! Ma charakterystyczny smak, który pozostaje w pamięci i niesamowity zapach. Przepis pochodzi z książki Elizy Mórawskiej.



CIASTO Z KARMELIZOWANYCH BANANÓW:
3 banany
120 gram cukru
80 gram masła
50 ml mleka
1 duże jajko
230 gram maki pszennej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
pół łyżeczki sody
1 opakowanie cukru wanilinowego

Na patelni z nieprzywierającym dnem umieszczamy masło i cukier, podgrzewamy wszystko aż do rozpuszczenia się tłuszczu. W tym czasie możemy pokroić banany na plasterki. Kiedy masło się roztopi mieszamy je z cukrem i zwiększamy ogień. Kiedy cukier się rozpuści a masa zacznie się gotować zaczynamy ją nieprzerwanie mieszać aż uzyskamy złocistobrązowy karmelowy kolor. Zdejmujemy karmel z ognia i dodajemy pokrojone banany. Dokładnie mieszamy, tak aby banany były całe pokryte gorącym karmelem. Odstawiamy do ostygnięcia

Wlewamy do miski mleko, wbijamy jajko i dodajemy cukier wanilinowy. Ubijamy całość. Następnie dodajemy stopniowo karmelizowane banany i dalej miksujemy. Do powstałej masy dodajemy przesianą i uprzednio połączoną z proszkiem do pieczenia i sodą mąkę i mieszamy całość łyżką aż do dokładnego połączenia się składników. Ciasto powinno być gęste.

 Przekładamy je do keksówki wysmarowanej tłuszczem i obsypanej bułką tartą albo mąką i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180* na 50 minut.

Całość po ostudzeniu możemy polać lukrem (woda+cukier puder).





Sernik jest jedną z tych rzeczy, które uwielbiam, a których niestety od pewnego czasu jeść nie mogę. Jednak wiadomo, kto normalny wytrzymałby tyle czasu bez sernika? No może ktoś, ale na pewno nie ja. I tak właśnie oto doszło do mojego sernikowego debiutu, wykończonego przesłodką polewą. Efekt jest przepyszny i gwarantuje, że zasmakuje każdemu łasuchowi ;)


SERNIK:
1 kg twarogu
6 jaj
150 gram cukru
1 opakowanie budyniu waniliowego
50 gram masła/margaryny
1 puszka masy krówkowej (u mnie 460gram)

POLEWA:
Masa krówkowa
1 tabliczka białej czekolady


Do misy miksera wkładamy ser, pokrojony na mniejsze części. Do sera dodajemy masło/margarynę, 6 żółtek i budyń. Miksujemy całość do połączenia się składników. W tym czasie ubijamy białka po żółtkach na pianę i stopniowo dodajemy cukier. Kiedy masa serowa się już ładnie połączy przekładamy ją do białek i delikatnie mieszamy przy pomocy drewnianej łyżki. Połowę powstałej masy przelewamy do blaszki (wyłożonej papierem, albo wysmarowanej tłuszczem). Do pozostałej połowy dodajemy pół puszki masy kajmakowej i dokładnie mieszamy. Również przelewamy do blaszki na wierzch.

Wstawiamy sernik do piekarnika nagrzanego do 180* i pieczemy ok. 30 minut, następnie zmniejszamy temperaturę do 160* i pieczemy kolejne 10 minut.

Po wyjęciu i ostygnięciu sernika przygotowujemy polewę. W kąpieli wodnej rozpuszczamy czekoladę. Dodajemy pozostałą połowę masy, która nam została w puszce. Dokładnie mieszamy i przelewamy na sernik. SMACZNEGO! ;)




Szukaj na blogu

Followers